Dziś słodkości włosko-francuskie.
Włoskie, bo BISCOTTI *(l.poj. - biscotto), czyli podwójnie pieczone ciastka znane także jako cantuccini.
Mają jeszcze wieele innych nazw (tj. biscotti di Prato czy bizcochos), ale pozostanę przy dwóch najładniejszych ;-))
Są to ciastka najczęściej nadziewane migdałami, ale istnieje całe mnóstwo wariacji na temat.
Można spotkać biscotti z czekoladą, pistacjami, rodzynkami, etc.
Podstawowe składniki to: mąka, cukier, proszek do pieczenia i przyprawy oraz jajka, które zespalają całość w konsystencję ciasta.
Cantuccini są pieczone w formie podłużnego, rozpłaszczonego ciasta, cięte po pierwszym pieczeniu na kawałki i potem drugi raz tostowane, tak że stają się chrupiącymi ciasteczkami.
Je się je przeważnie maczając w herbacie czy kawie.
Ja dziś proponuję z Pots de crème.
POTS DE CRÈME*, to francuski specjał.
Trochę podobny do crème brûlée.
Główne składniki to: mleko, śmietanka, żółtka i cukier.
Masę przelewa się do foremek i piecze w kąpieli wodnej aż do ścięcia się masy.
Najlepiej smakuje po kilkugodzinnym chłodzeniu w lodówce.
Jak dla mnie - połączenie genialne.
Polecam ;-)
BISCOTTI
140g masła
400g mąki
100g cukru
1łyżeczka proszku do pieczenia
2jaja
100g migdałów
50g żurawin
50g suszonych śliwek
50g moreli
skórka z pomarańczy
1łyżeczka cynamonu
Masło utrzeć z cukrem na puchatą masę (masło musi być w temp. pokojowej). Dodać jajko, jedno po drugim, cały czas mieszając.
W osobnej misce wymieszać mąkę, proszek do pieczenia, migdały, żurawinę, suszone śliwki i morele, cynamon oraz skórkę z pomarańczy. Wsypać do maślanej masy i dokładnie wymieszać.
Wyłożyć na blachę z papierem do pieczenia, uformować podłużny, dość płaski wałek.
Włożyć do piekarnika nagrzanego do 170 st. C. Piec ok.30-35min.
Wyjąć, pokroić na paseczki.
Znów włożyć do piekarnika, zmniejszyć temp. do 150st. C i piec jeszcze 10-15min.
Wyjąć i ostudzić.
POTS DE CRÈME
250ml śmietanki
250ml mleka
4torebki cukru waniliowego (32g)
50g cukru
4żółtka
skórka z pomarańczy
Śmietankę, mleko, 2torebki cukru waniliowego, połowę cukru (25g) i skórkę pomarańczową umieścić w misce. Zagotować.
Żółtka z pozostałym cukrem i cukrem waniliowym utrzeć na puchatą masę. Zalać je gorącym mlecznym płynem. Wymieszać dokładnie, przelać przez sitko.
Rozdzielić do dowolnych foremek. Włożyć je do foremki z wodą.
Piec w 150 st. C aż do czasu, kiedy po potrząśnięciu foremką, środek masy nie będzie się kołysać - zetnie się.
Ostudzić lekko, przykryć folią spożywczą i wstawić do lodówki na kilka godzin.
Mamy upał.
A taki deser jaki Wam dziś zaserwowałam (a właściwie dwa desery ;-) jest, według mnie,
idealny na taką pogodę.
Biscotti można sobie chrupać podczas jazdy autobusem (co ja dziś zrobię ;-), na przerwach w pracy czy szkole, praktycznie wszędzie. Taka pyszna przekąska.
Jak pisałam wyżej, ciastka te najczęściej robi się z migdałami i cynamonem, ale ja je trochę urozmaiciłam i dodałam żurawinę, suszoną śliwkę i morelę. Wyszło super ;-)
Pots de crème widziałam już tyle razy na tym blogu i zainspirowana po prostu musiałam je zrobić ;-)
Na pewno jeszcze kiedyś powtórzę ten deser - np. z czekoladą i malinami?... ;-)
Miłego dnia!
* napisane na podstawie danych z Wikipedii
* napisane na podstawie danych z Wikipedii
Porcja Słowa:
"Tak mówi Pan, który uczynił ziemię,
Pan, który ją stworzył i umocnił,
Pan jego imię.
Wołaj do mnie, a odpowiem ci,
oznajmię ci rzeczy wielkie
i niedostępne,
o których nie wiesz!"
(Jer. 33,2-3)
Uwielbiam biscotti! I uwielbiam jak chrupia :) Robilam je tylko raz ale mam juz zapisana cala liste "wariacji na temat" do zrobienia :) Teraz zapisuje tez Twoje. Wygladaja nesamowicie pieknie i pysznie :)
ReplyDeletePozdrawiam cieplutko.
zaplułam się :) ten krem!
ReplyDeleteale one wyglądają smakowicie i jeszcze ten krem , fajny przepis , oj fajny
ReplyDeletePięknie Ci wyszły :) A do tego ten krem - deser jak marzenie. Upału zazdroszczę! :)
ReplyDeletePots de creme mnie bardzo zaciekawił... pewnie i ja niebawem go zrobię :)
ReplyDeleteA ten upał mnie dziś zaskakuje trochę... intensywnie jest w tym roku :)
Tez bardzo lubię biscotti, ale wolę ten przepis bez masła - wolę twardsze:) A krem musi byc nieziemski:)
ReplyDeletePozdrawiam Goś:)
Kwiecień to był miesiąc moich pierwszych zachwytów Holandią...:)
ten krem.. cudny
ReplyDeletea ciasteczka.. pasowałyby do herbaty, którą właśnie piję. chętnie umoczyłabym takie w moim kubeczku.
Goś, dzięki tym zdjęciom i tym biszkoptom dzień będzie na pewno udany! Piękne zdjęcia :)
ReplyDeleteA ja chyba nigdy nie jadłam. Hmmm, wyglądają lepiej niż dobrze:) I wiosna na zdjęciach wspaniała:)
ReplyDeletePots de crèeme uwielbiam! Teraz gdy ich jesc nie moge chyba jeszcze bardziej ;)
ReplyDeleteBiscotti oczywiscie tez, czesto pieke je na 'prezenty' :)
A blog Cannelle et Vanille i ja uwielbiam; cudne zdjecia, swietne przepisy. Jak i u Ciebie z reszta :)
Pozdrawiam Gosiu!
Chętnie spróbowałabym obydwóch specjałów.
ReplyDeleteJeszcze nigdy nie miałam okazji...
Wspaniałe wiosenne zdjęcia.
Pozdrawiam! :)
fantastyczne ciacha, znam je tylko ze smaku sklepowego, koniecznie zrobię kiedyś domowe, ale chyba najpierw z czekoladą i pistacjami (:
ReplyDeleteA ja jeszcze nigdy nie jadłam...mogę spróbować...?;)
ReplyDeleteJeszcze nigdy nie robiłam biscotti,a chodzą za mną juz od dawna. Koniecznie je musze kiedyś zrobić.
ReplyDeletePięknie u Ciebie wyglądają, chce się sięgnąć po ciacho i zjadać ze smakiem.
Pozdrawiam :)
Wiesz Gosiu, od dawna kusily mnie cantucci z morela, polecasz rozumiem :) sliwka, zurawina tez zle nie brzmi.
ReplyDeleteA ten krem to istna ciekawostka, jakby creme brulee bez karmelu?
Usciski sle!
Och, cantucci uwielbiam a dawno nie robiłam, namówiłaś mnie, teraz tylko myślę kiedy - z morelami i migdałami obowiązkowo ;-)
ReplyDeletePodeślij Gosiu trochę tego słońca ze zdjęć, co? :-)))
Majka, też mi się powoli powiększa taka lista ;-) Zwłaszcza, że cała moja rodzinka pokochała te ciasteczka od pierwszego chrupnięcia! ;-))
ReplyDeletePozdrawiam Cię cieplutko!
Jswm, ;-)
Alu, nawet bardzo fajny ;-) Jestem pewna, że byś go polubiła ;-)
Komarko, już nie ma czego zazdrościć...;-( Dopiero co w piątek było 28 stopni, a już od wczoraj mamy trochę powyżej 10... Pogoda tu bardzo zmienna.
Ale na kremik zapraszam ;-)
Amarantko, ciekawa jestem czy i Tobie tak bardzo posmakuje jak nam ;-)
Ewelajna, ja robię mniej twarde ze względu na rodzinę ;-) Sama pewnie skusiłabym się na te bez masła ;-) Może następnym razem?;-)
Kwiecień w Holandii jest piękny. Maj nie mniej ;-)) Zapraszam!
Asiejko, faktycznie, biscotti bardzo pasują do herbatki! Częstuj się!
Ewo, cieszę się, że moje zdjęcia tak dobrze nastrajają ;-)
Delie, to ja Ci kiedyś upiekę. Chcesz? ;-)
Beatko, nie możesz? Współczuję Ci ogromnie!
Chyba każdemu taki prezent by zasmakował ;-)
U mnie trochę mniej cudnie, ale dziękuję Ci!;-)
Zaytoon, w takim razie zapraszam do pieczenia! ;-)
Viri, te są milion razy lepsze niż ze sklepu – wiem z doświadczenia! ;-))
Ewa, jasne!
Majanko, koniecznie!;-)
Basia, polecam polecam ;-)
Tak, taki creme brulee bez ‘podpalania’. PYyszny! Naprawdę polecam. Moi się nim zachwycali ;-)
Monika, podsyłam, choć dziś już trochę o to słoneczko trudno...;-(
Pozdrawiam!
Gosiu, ja to bym nawet jeść nie musiała... Mnie samo spoglądanie na tak piękne zdjęcia - karmi. :) Wspaniałe! :)
ReplyDeleteJeszcze nigdy biscotti nie próbowałam (ani jeść ani zrobić). Te zdjęcia są tak obłędne ,że chyba się pokuszę! A upał był! W piątek 27 stopni!
ReplyDeleteGosiu.... mniam.... litości.... ;)
ReplyDeletePozdrawiam :))
I ja jestem miłośniczką biscotti, w każdym wydaniu.
ReplyDeleteTakie zwykłe-niezwykłe ciastka :)
pozdrawiam
agata
Przepięknie jak zawsze Gosiu! A czy ktoś tutaj sobie długiego weekendu nie przedłuża zanadto? ;)
ReplyDeleteBiscotti niestety zupełnie odpadają przy moim aparacie ortodontycznym, jednak..
ReplyDeletePOTS DE CRÈME zrobię na pewno i to jeszcze w tym tygodniu:)
Pozdrawiam:*
Małgosiu, Dziwnograj, Mafilko, Agatko i Migdałowa - dziękuję!
ReplyDeleteOlu,
moja Siostra też nosi aparat, a biscotti wcinała, ze hej! Te nie są aż tak twarde żeby mogly popsuć Ci te wszystkie druciki - mają trochę masła ;-)
Mam nadzieję, że Pots de creme będą Ci smakować ;-)